Chłopiec z wahaniem odchylił firankę i wyjrzał
przez okno. Ku jego zdziwieniu, na chodniku stała ogromna ciężarówka z
czerwonym napisem, którego on za skarby nie potrafił odczytać. Jak na razie
znał tylko literki, z których składało się jego imię i nazwisko.
Westchnął i odwrócił się w kierunku salonu.
- Mamo! – zawołał. Jego rodzicielka, niemal
natychmiast zjawiła się obok niego. – Co się tam dzieje? – Sześciolatek wskazał
brodą na ludzi kręcących się dookoła dużego samochodu.
Matka zmrużyła oczy; nie była jeszcze stara, ale
wzrok i tak jej dokuczał. Po chwili uśmiechnęła się smutno i spojrzała na syna.
- Sąsiedzi się wyprowadzają – odparła. Kobieta
odwróciła się plecami do chłopca i powoli ruszyła w kierunku wyjścia z pokoju.
– A tak ich lubiłam – mruknęła, stojąc już w progu.
Blondyn z powrotem obrócił się ku szybie i zaczął
oglądać całe zajście. Dookoła ciężarówki kręciło się czterech mężczyzn ubranych
w stroje robocze i noszących kartonowe pudła, które, jak mniemał, wynosili z
domu jego sąsiadów. Właściciele tego domu biegali nerwowo dookoła i krzyczeli
na wszystkich wokół. Gdyby matka nie powiedziała chłopcu, że oni się
wyprowadzają, to pomyślałby, że to złodzieje.
Nagle coś przykuło jego uwagę – na uboczu całego
tego szalonego zamieszania stała płomiennowłosa dziewczynka, miętosząca w
dłoniach czarną bandankę. Jej szare oczy szkliły się od łez, których nadmiar
spływał po policzkach.
Chłopcu ścisnęło się serce.
Rudowłosa nie chciała się przeprowadzać.
Przywiązała się do tego domu.
Brązowooki nigdy nie rozumiał, dlaczego ktoś miałby
tęsknić za domem. On sam mógłby codziennie mieszkać gdzie indziej i by się tym
nie przejął. Właściwie to od dziecka marzył o przeprowadzce. Choćby do domu
obok.
Ale ta dziewczynka najwyraźniej nie podzielała jego
marzeń. Blondynowi, mimo odmiennego pragnienia, w oczach wezbrały się łzy.
Wytarł je wściekłym ruchem. Nie może płakać. Ma już
sześć lat. Jest już prawie dorosły i powinien zachowywać się jak mężczyzna. A
jednak widok jego rówieśniczki był jak sztylet wbity w serce. Z trudem
powstrzymał się od wybiegnięcia z domu i nie poproszenia rudej o zamieszkanie u
niego, aby nie musiała wyjeżdżać.
Potrząsnął głową. Nie, to niemożliwe. Nikt ich nie
posłucha, pomyślał ze smutkiem.
Raptownie na zewnątrz zrobiło się jeszcze większe zamieszanie.
Chłopiec domyślił się, że wszystko było już spakowane i trzeba było wyjeżdżać.
Rodzice siedzieli w samochodzie, którego sześciolatek wcześniej nie zauważył i
z rozpaczliwymi minami nawoływali dziewczynkę, która za nic nie chciała ruszyć
się z miejsca. W końcu wysoki ciemnowłosy mężczyzna wyszedł z samochodu i ze
smutkiem wypisanym na twarzy wziął rudą na ręce, bezceremonialnie wrzucając ją
do samochodu.
Blondyn już myślał, że po wszystkim, że w te kilka
minut życie dziewczynki legło w gruzach, beż żadnego ostrzeżenia zabierając ją
z jej bezpiecznego zakątka. Już chciał się odwrócić, kiedy coś przykuło jego
uwagę. Jego rówieśniczka wybiegła z samochodu, rzucając się w kierunku furtki
ich domu. Dotarła tam zalana łzami i drżącymi palcami przywiązała na jeden ze
słupków czarną chustkę, którą przed chwilą ściskała w rękach. Ostatni raz
musnęła ją palcami, po czym oddaliła się do samochodu.
Brązowooki jeszcze przez chwilę patrzył na ulicę, a
kiedy samochody odjechały na tyle daleko, by nie móc go zobaczyć, rzucił się do
drzwi wejściowych. Gdy znalazł się na zewnątrz, podbiegł do płotu sąsiadów i
delikatnie, aby jej nie uszkodzić, zdjął z niego bandankę.
Opuścił wzrok na asfalt, którym odjechała rudowłosa
i zacisnął zęby, by się nie rozpłakać. Zerknął na bandanę – była czarno-biała i
ktoś zwinął ją tak, by można ją było zawiązać na głowie. Po dłuższym namyśle,
chłopiec obwiązał ją wokół nadgarstka i z powrotem wlepił spojrzenie w ulicę
przed sobą. Ta chustka była jedyną pamiątką po zapłakanej rudowłosej, która w
jakiś niewytłumaczalny sposób zdobyła serce sześciolatka.
Blondyn stał tam jeszcze długo, pustym wzrokiem
wpatrując się w opustoszałą drogę i rozmyślając nad tym, co zobaczył. Nerwowo
skubiąc bandankę na swojej ręce ostatni raz przeniósł swoje brązowe tęczówki na
dom dziewczynki. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swoich drzwi
wejściowych.
- Znajdę cię, obiecuję – szepnął Ashton na progu i
zamknął za sobą drzwi.
----------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich, którzy jakimś cudem tak zabłądzili, że trafili na moje fanfiction o Ashtonie! :D
Jestem Julia i, nie wiem czy to widać XD, jestem fanką 5 Seconds of Summer :D I ostatnio naszedł mnie pomysł napisania fanfiction o jednym z chłopaków (oczywiście reszta też się pojawi ;) ), no więc jestem :D
Na razie ukazał się tylko prolog, a rozdziały będą pojawiały się co jakiś tydzień lub dwa. Mam nadzieję, że zostaniecie i będziecie czytać :*
Książkoholiczka <3
Prolog jest genialny
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział
Szczerzę mówiąc nie przepadam za tym zespołem, a raczej słyszałam może ich 1-2 piosenki i niezbyt mnie zaciekawiły, ale piszesz genialnie. Tak mi się spodobały już pierwsze zdania, że mimo późnej godziny biorę się dalej za czytanie.
OdpowiedzUsuńO jejku, naprawdę cieszę się, że aż tak Ci się podoba ♥
Usuń